Bomba z opóźnionym zapłonem
Kolejna osoba związana ze śledztwem smoleńskim nie żyje. Tym razem samobójstwo popełnił Remigiusz Muś, technik pokładowy Jaka 40, który 10 kwietnia 2010 roku lądował w Smoleńsku. Muś przez radio w swoim Jak – u słyszał rozmowy kontrolerów ze smoleńskiej wieży z pilotami Tu 154. Człowiek ten miał więc wiedzę o ostatnich minutach lotu rządowego Tupolewa, którym podróżowała polska delegacja na rocznicowe obchody do Katynia. Remigiusz Muś był jednym z ważniejszych świadków w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Stanowczo kwestionował teorię o winie polskich pilotów. Samobójstwo to wpisało się w ciąg tajemniczych śmierci osób , które w taki czy inny sposób związane były z tragedią.
Nie wiele wiem o tej śmierci. Nie wiem czy ktoś pomógł technikowi zabrac się na tamten świat? Jego śmierć jednak każe mi zastanawic nad kilkoma kwestiami.
Przyjmując hipotetyczne założenie, że nie było to samobójstwo a śmier miała związek z wydarzeniami w Smoleńsku, muszę postawic kilka, na pozór prostych pytań:
- Komu zależało na tym aby uciszyc Remigiusza Musia?
- Jaką wiedza, poza tym co powiedział prokuratorom dysponował ten człowiek, że stał się dla kogoś groźny ?
Na pierwsze dwa pytania odpowiedź być może nie jest trudna( trzymając się pierwotnego założenia), problemem staje się jednak odpowiedź na kolejne:
- Dlaczego dwa i pół roku po katastrofie ktoś zabija tego człowieka? Przecież złożył obszere zeznania przed prokuratorami prowadzącymi śledztwo. Jeśli dysponował jakąś wiedza ponad to co powiedział śledczym nikt nie mógł być pewien, że nie zdeponował jej w sejfie zaufanego prawnika. Mógł też nagrac swoją relacje i przekazac ją kilku najbliższym osobom, które upubliczniłyby ją w odpowiednim momencie. Możliwości jest jeszcze przynajmniej kilka. Nie jest także łatwo zakwestionowac jego zeznania. Nie można, ot tak powiedziec ,że człowiek ten się przesłyszał , albo pomylił. Nie można wymazac jego relacji z prokuratorskich materiałów.
Jeśli jednak Muś popełnił samobójstwo, to zakładam, że kogoś lub czegoś się bał . Zakładam także, że ponad dwa lata żył w strachu, który zawiódł go do piwnicy swojego domu i kazał założyć pętle na szyje. Jeśli tak było, to ci których się obawiał muszą być potężni i zdolni do wykonania skomplikowanych operacji (np. eliminacji) na terenie naszego kraju. To rodzi kolejne przypuszczenie na temat tego kim są ci ludzie. Tak czy owak człowiek nie żyje i świec Panie nad jego duszą.
Mam jednak wrażenie, że coś w tej układance nie pasuje i że wyjaśnienie tej śmierci nie będzie wcale łatwe. Prosta analiza.
1.Jeśli wysłannicy obcego kraju, przez nikogo nie niepokojeni eliminują świadków najważniejszego śledztwa w naszej historii, to nie jest z naszymi służbami za wesoło. Jeśli to prawda to należy założyc kompletną indolencję naszego kontrwywiadu lub ,co równie smutne, ale groźniejsze - obstrukcję (być może ostatnie zmiany na szczytach ABW są tego potwierdzeniem). Czy uwierzymy w indolencję na takim poziomie?
2.Jeśli karty ( polecenia) rozdaje ktoś w kraju, to jeszcze gorzej, bo to oznacza, że służby specjalne są poza wszelką kontrolą i realizują jakiś swój plan, są zinfiltrowane albo znajdują się pod kontrolą przestępców z kręgów polityki. Ci aby zdobyc i utrzymac władzę nie cofną się przed niczym. Upiorna teoria i mimo zdziczenia polskich obyczajów chyba trochę na wyrost.
3.Jest też inna mozliwośc; realizacja precyzyjnego planu i ścisła współpraca na wielu polach grupy osób z ludźmi, którzy stoją za realizacja planu eliminacji części polskiej elity politycznej. I by była jasnośc, nie sytuuje tych ludzi jedynie na Kremlu. Jeśli tak, to trzeba zastanowic się kto po smoleńskiej katastrofie osiągnął i nadal osiąga największe profity? Komu rośnie a komu ubywa?
Idąc dalej…..
Zastanawia mnie zadziwiająca zbieżnością zdarzeń. Śmierc technika z Jak – a 40 i informacja o znalezieniu śladów materiałów wybuchowych na częściach tutki, które polscy prokuratorzy przywieźli ze Smoleńska. ( Rzeczpospolita wycofuje się z tej informacji rakiem). Amatorszczyzna? Legendarny rosyjski bałagan?
Wszyscy pamiętamy jak kilka miesięcy temu Rosjanie zaprezentowali światu wypucowany wrak Tupolewa. Dziś dowiadujemy się, że na tych wyszorowanych częściach znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Doprawdy zaskakujące. Czyżby nie umyto całego wraku? Jeśli Rosjanie chcieli ukryc swój udział w zamachu ( np. wybuch bomby wniesionej na pokład tutki jeszcze w Warszawie), to mieli na zatarcie śladów ponad dwa lata. Jednak polscy prokuratorzy w smoleńskim hangarze znaleźli ślady materiałów wybuchowych?
Nie odnosząc się do samej kwestii zamachu stawiam kolejne pytanie. W kogo biją te sukcesywnie dawkowane informacje i tajemnicze zdarzenia? Odpowiedź jest oczywista. Nie w prezydenta, nie w szefa MSZ – tu a w premiera Tuska, który firmuje całą politykę relacji z Rosjanami w sprawie śledztwa i nie tylko.
Czy premier ( jego ludzie) może stac za tymi działaniami, których efekty rozpalają do czerwoności opinie publiczną? Myślę, że nie i trudno sobie wyobrazic aby Donald Tusk świadomie przyjął na siebie taką rolę. Byłby wówczas przeklęty na wieki. (z dużym prawdopodobieństwem trzeba jednak założyc , że nie docenił gracza z którym jeszcze przed 10.04 usiadł do stołu a ten złapał go na wędkę jak, nie przymierzając płotkę). Nie sądzę jednak by polski premier realizował plan fizycznej eliminacji opozycji i ludzi którzy coś o tym wiedzą.
Jeśli więc nie premier, to kto? Być może odpowiedź na pytanie postawione w punkcie trzecim przybliży odpowiedź na pytanie o inspiratorów wydarzeń ostatnich dni. Jestem pewien, że w ciągu następnych tygodniach jeszcze kilka podobnych informacji zelektryzuje naszą opinie publiczną. Każda z nich będzie gwoździkiem do trumny premiera i jego słabnącego rządu. Słaby rząd i słaby premier są na rękę naszym sąsiadom. Taka sytuacja jeszcze głębiej zakopie nasze regionalne aspiracje i oddziaływanie.
Będzie j gorzej ( to prawdopodobne) jeśli premier, mimo tego wszystkiego będzie próbował trwac u władzy za wszelką cenę. Słaby i szukający wsparcia poza granicami kraju będzie doskonałym partnerem dla wszystkich , którzy mają coś u nas do ugrania. Taki partner to skarb i trzeba go chronic.
Wiele wskazuje na to, że śmierc Remigiusza Musia jest wynikiem kombinacji operacyjnej, którą nakreślono już wiele miesięcy po katastrofie. W Polsce jest jednak co najmniej kilkanaście osób, które wiedza o wiele więcej niż świętej pamięci Remigiusz Muś. Oni wszyscy nie mogą przecież zawisną w swoich piwnicach.
I na koniec…
Jeszcze przed atakiem zimy wybrałem się do parku. Siedząc na ławce i grzejąc się w jesiennym słońcu obserwowałem starszego mężczyznę rzucającego swemu psu patyka. Za każdym razem, pies z taka samą pasją rzucał się w pościg za znikającym w trawię kawałkiem drewna. Z zadowoleniem aportował i domagał się kolejnej tury. Trwało to dobrych kilkadziesiąt minut. W końcu zmęczone zwierze zaległo u stóp swojego pana. Ten wciąż gotowy był aby posyłac patyk w zarośla. Nigdzie się nie spieszył. Czekał aż pies nabierze sił.
U stóp, a nie u "stup", panie Przemku...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dziekuję za uwagę, nie wiem w jaki sposób takie u znalazło sie w tym słowie. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń