poniedziałek, 14 listopada 2016

Pro Civili - kilka słów o wyroku

Po raz kolejny wraca sprawa fundacji Pro Civili. Tym razem część opinii publicznej ekscytuje się faktem, że jeden z  głównych oskarżonych w tej potężnej  aferze – Piotr P. usłyszał wyrok więzienia. Skoro tak, to wiele osób głośno zakrzyknęło, że sprawiedliwości wreszcie stało się zadość a wyrok ten,  to,  jeśli nie ostateczny, to z pewnością jaskrawy dowód na słuszność decyzji o likwidacji WSI. Być może tak jest?  Mam jednak dziwne wrażenie, że jest nieco inaczej, że wyrok w sprawie działań złodziejskiej machiny, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Ma także wrażenie, że samej góry nikt jednak nie dotknął, nikt nie zobaczył. Prawdopodobnie wiele osób zakłada jej istnienie, ale nie ma ochoty, albo umiejętności, aby ją dostrzec, dotknąć.

Dlaczego bowiem nikt nie sprawdził dogłębnie wątku o udziale w aferze pewnego polskiego wojskowego -  Z.,  który jak mi się wydaje był ważniejszym elementem tej przestępczej układanki, ważniejszym niż skazany Piotr P?

Według mojej wiedzy wojskowy, o którym wspominam, to  swego czasu szef pewnej wyselekcjonowanej grupy polskich wojskowych, obiecujących oficerów, która wiosną 1981 roku udała się na szkolenie do Moskwy. Oficjalnie było to szkolenie zorganizowane przez moskiewski Instytut Nafty i Gazu,  w rzeczywistości gospodarzami był rosyjski wywiad wojskowy GRU. Tematem szkolenia maiły być nowoczesne metody  operacyjne i zacieśnienie bratniej współpracy. Szkolenie trwało prawie rok a     uczestniczyło w nim dwunastu oficerów LWP.  Ich dowódcą był wówczas właśnie major Z.,  człowiek, który wiele lat później odegrał, jak mi się wydaje znaczącą rolę w aferze Pro Civili. Według mojej wiedzy, po zakończeniu szkolenia zamiast wrócić do Polski ze swoimi podopiecznymi,  został jeszcze przez pewien  czas w Moskwie. Po co? Tego nie wiem.  Kiedy z wrócił do Polski jego kariera rozwijała się harmonijnie. Co oczywiście nikogo nie powinno dziwić.
Wiele lat później Z. objawia się machinacjach związanych z PC. Dziwnym trafem żona Z. także związana jest (była) ze służbami specjalnymi. W III RP  małżonka szefowała niezwykle ważnemu wydziałowi rosyjskiemu (wschodniemu?) w pewnej agencji.  Czy ktoś kiedyś badał ten związek? Związek zaufanego oficera szkolonego przez rosyjski wywiad, jego żony odpowiadającej za sprawy wschodnie na gruncie gigantycznych przestępczych machinacji? Ma to także znaczenie w kontekście wielu informacji mówiących o tym, że spore kwoty z afery PC trafiły właśnie na Wschód. Czy ten związek nie jest warty prześwietlenia?
Odtrąbiono sukces w śledztwie dotyczącym afery Pro Civili. Do tego powiązania z byłym prezydentem i jego nieskrywana miłość do WSI. Dla wielu to wystarczające.

Dziś polskie służby pocą się  szukając miliardów wyprowadzonych za granicę przez przestępcę grupy interesów. Miliardów, które są potrzebne dziś Polsce. Często praca ta przypomina szukanie igły w stogu siana. Dziesiątki firm, nazwisk, raje podatkowe, gubione tropy. W przypadku PC sprawa nie musi być aż tak trudna. Odpowiedź na ważne pytania może znajdować się bliżej niż się komuś wydaje.