środa, 27 marca 2013

zabawny raport ABW a w nim interesujący ambasador


Kilka dni temu, nagle i  bez ostrzeżenia  zostałem wprowadzony w stan nadzwyczajnego zdumienia. Długo nie mogłem się otrząsnąć, prawie zapaliłem papierosa. 
Co się stało? Po kolei. 

 Instytucja, którą do niedawna kierował   generała Krzysztofa  Bondaryka a więc Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego urodziła  pewien dokument. Wynika z niego, że w polskich służbach i dyplomacji pracować może kilka setek agentów, w różny sposób powiązanych z komunistycznymi służbami, również z   sowieckimi i  rosyjskimi. Z raportu wynika także , że  wielu naszych oficerów i  dyplomatów przeszło specjalne przeszkolenie, bądź studiowało  w Moskwie. Inni pracowali dla PRL – owskich  służb a później gładko wślizgnęli się do struktur bezpieczeństwa,  MSZ – tu  i dyplomacji III RP.   

Tak! Taki oto  dokument sporządzili analitycy i archiwiści z ABW.
Uznanie należy się bezsprzecznie.

A teraz poważnie. 

Przecież wszystko to  truizm. Zdumienie moje wzięło się nie na skutek informacji zawartych w raporcie , ale z czegoś zupełnie  innego. Zdumienie zasadzało się na efektach prostej analizy dokumentu  i kilku oczywistych pytaniach związanych z powstaniem raportu: 

  1. Dlaczego ABW właśnie teraz publikuje raport?
  2. Dlaczego lista wygląda tak a nie inaczej?
  3. Jaki efekt ma osiągnąć ta publikacja?
Ad1. Na pierwsze pytanie odpowiedzi jest przynajmniej kilka. W mojej opinii efekty obliczone są na doraźne zyski a takie działania wynikają z bieżącej polityki i próby zajęcia lepszej pozycji wyjściowej w obliczu przyszłych decyzji i rozstrzygnięć. Służby przepychają się. 

Ad2. Na drugie pytanie odpowiedź nie jest już taka prosta. Osobiście jestem w stanie wymienić przynajmniej kilka nazwisk, które powinny znaleźć w raporcie ABW a których tam nie stwierdziłem. No więc, czy generał Bondaryk nie zdawał sobie sprawy  z kim jeszcze do niedawna  pracował? Nie znał akt personalnych i przebiegu karier wielu swoich współpracowników, także tych z szefostwa kontrwywiadu? Czy podczas pisania takiego  raportu nie miał dostępu do archiwum innych służb? Wątpię w to. Metodologiczne założenia przy tworzeniu takiej listy powinny wymusić inny jej kształt. Jednak tak się nie stało. 

Ad3. Czy efektem  tej publikacji miało być  postraszenie kilu osób? Danie im do zrozumienia,  że w ewentualny aneksie, lub w drugim wydaniu dokumentu  mogą pojawić  się kolejne nazwiska z kręgu służb i polityki? Tym razem jednak o wiele  ważniejsze. A  może chodzi o to, aby pokazać w jakim kiepskim stanie są nasze służby? No  bo chyba nikt nie uwierzy w to, że raport odzwierciedla rzeczywisty stan rzeczy i wiedzy w tym zakresie. 

Tak czy owak raport powstał a ja znalazłem w nim kilka dobrze znanych mi nazwisk. Wśród nich było nazwisko pewnego  polskiego dyplomaty, od niedawna ambasadora tytularnego -  Pana D.  

Pan D,  to współpracownik wojskowej bezpieki. Jako dyplomata przebywał na  placówkach w Bonn i Wiedniu a ostatnio w Petersburgu. Pan  D to specjalista od spraw rosyjskich i niemieckich. Oprócz talentów dyplomatycznych i naukowych, Pan D  wykazuje także duże zacięcie biznesowe. 

 Z tego co wiem,  Pan D to dobry znajomy znanego  polskiego  Pana Lobbysty 

Pan Lobbysta, to niegdysiejszy celebryta, bywalec salonów i okładek kolorowych pism, ale przede wszystkim Pan Lobbysta zasłynął próbą spieniężenia Rafinerii Gdańskiej Kazachom. Wydaje się, że był to początek jego końca. Interes z oczywistych powodów nie wyszedł a on sam skończył w  areszcie, z poważnymi zarzutami prania pieniędzy. Trochę posiedział (podobno w trakcie odsiadki dużo ćwiczył i medytował), także trochę poopowiadał przejętym prokuratorom. W trakcie  pobytu w areszcie próbowano go wykorzystać do kilku gierek i prowokacji w ramach bieżącej  polityki. Cześć z nich się udała, kilka nie, ale to opowieść na inny czas.
 Niezaprzeczalnie  Pan Lobbysta  wciąż  ma wiedzę  na temat mechanizmów wielu  prywatyzacji w naszym kraju. Głównie tych strategicznych, z sektora energetycznego. Jego wiedza obejmuje także szczegóły wielu ciekawych operacji finansowych i interesujących depozytów w kilku  bankach na świecie. Sądzę, że jego szczere zeznania pomogłyby  skazać na długoletnie kary więzienia kilka znanych postaci życia publicznego.  Pranie pieniędzy, nielegalne transfery, międzynarodowa, gigantyczna  afera Clear Stream z udziałem  jednego z naszych magnatów medialnych, to tylko kilka wątków które mógłby poruszyć Pan Lobbysta. 

 („Cleart sream”, czyli pranie pieniędzy z łapówek i nielegalnych zysków.  Kiedyś to opiszę , zaręczam, że będzie ciekawie). 

Kariera Lobbysty  w biznesie jest niezwykle ciekawa i splata się z wieloma znanymi nazwiskami polskiej przedsiębiorczości i polityki. Choć nie tylko, bo Lobbysta swoje pierwsze większe  interesy robił w Petersburgu. Było to w czasie , kiedy do Petersburga, z placówki w  NRD zjechał już  W. Putin 

Młody, zdolny, uroczy Lobbysta. Także  w opinii dyplomaty - Pana D. Obaj najwyraźniej  przypadli sobie do gustu. Pan D.  to dobry znajomy  rosyjskiego szpiega W. Ałganowa . Człowieka o wielu koneksjach i jeszcze większej liczbie szpiegowskich  zadań do wykonania. 

Nazwisko Ałganowa, jako jednego  z głównych bohaterów pojawia się w głośnej sprawie premiera Oleksego, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Przewija się także  w innych , związanych z  biznesami braci Kunów i Aleksandra Żagla, znanych wiedeńskich biznesmenów polskiego pochodzenia.

To właśnie  z Ałganowem,  w Wiedniu spotkał się Jan Kulczyk, aby omówić strategię związaną z inwestycjami w polską energetykę. Organizatorem spotkania był A. Żagiel.  

 (Dodam tylko, że swego czasu W. Ałganow pracował w  firmie A. Żagla i A. Kuny. W tej samej firmie pracował jeden z szefów polskiego wywiadu UOP Pan Cz. Pan Cz. wcześniej pracował na placówce w Wiedniu. Zabawne, nie?  ). 
No, ale do rzeczy. 

Pan Lobbysta i Pan D nawiązali współpracę.  Pan Lobbysta ma jeszcze jednego znajomego -   to słynny  bankier Peter Vogel. Przez konta banku, który reprezentował ten człowiek przeszły  miliony dolarów,  należące  do  wielu znanych Polaków. 

(Dla tych którzy nie kojarzą, Vogel to wbrew pozorom  Polak, który wyjechał  kraju, zmienił nazwisko,  obywatelstwo i przedzierzgnął się w bankiera [historia jego wyjazdy z Polski  jest jak z sensacyjnego filmu. Pojawia się w niej morderstwo, ułaskawienie i  nazwisko prezydenta Kwaśniewskiego. To znana historia, ale o nieznanych szczegółach może napiszę innym razem]). 

Pan Lobbysta, zanurzony w wielu rozmaitych  biznesach, zarabiał spore pieniądze. Dla siebie i innych. Wsparcia udzielał mu także dyplomata -  Pan D. Interesy rozwijały się doskonale, bo Pan Lobbysta wiedziała jakich argumentów używać w stosunku do naszych polityków, aby przekonywać ich do swoich biznesowych racji. Także Pan D miał szerokie kontakty, również wśród rosyjskich dyplomatów, którzy szczególnie interesowali się polskim sektorem paliwowo -  energetycznym. Poniżej maili. Pan D nakazuje  Panu Lobbyście, aby w rozmowie z dyplomatą powołał się  na Ałganowa.  

Pieniądze z interesów  parkowano w wielu bankach na całym świecie, co czasami nastręczało kłopotów. Transfery wielkich sum zawsze zostawiają ślad. No ale od czego mam się przyjaciół ? W trudnych momentach pojawiał się bankier Peter Vogel i problem  znikał. Vogel nie tylko pomagał Panu Lobbyście. W portfelu jego klientów byli także inni a sam Peter Vogel wielokrotnie odwiedzał Warszawę, aby dopinać szczegóły finansowych konstrukcji.  U dołu ciekawa korespondencja w tej sprawie.
Vogel  również  trafił za kratki. Zatrzymano go w związku ze śledztwem w sprawie nielegalnych kont polskich polityków w szwajcarskich bankach. Śledztwo spaprano a postępowanie wielu osób z kręgów prokuratorskich w tej sprawie każe zastanowić się na ich rzeczywistymi intencjami śledztwie.  Zanim aresztowano Vogla, bomba z informacją o szwajcarskich kotach naszych polityków wybuchała z całą mocą. Dziennikarzom podrzucone szereg   mało ważnych  informacji a  przekaz był jasny: Politycy ukrywają pieniądza za granicą. Głównie ci  związani z SLD. Upublicznienie informacji o działaniach Vogla było konieczne, ponieważ w tym czasie aresztowany Pan Lobbysta zaczął mówić o szczegółach swoich interesów, także o kontach w Szwajcarii. Sprawa kotłowała się w mediach kilka tygodni. To wystarczająco długo, aby zlikwidować rachunki  i zatrzeć ślady.  Dopiero później podjęto ułomne śledztwo, które w zasadzie nic nie wykazało. 

Ten tekst opisuje jedynie drobny fragment płasczyzny, na której spotyka się  wielki biznes,  za którym stoją  politycy z komunistycznym rodowodem, dyplomaci po moskiewskich szkołach i ludzie służb specjalnych , którzy dbają o to, aby interesy rozwijały się właściwie a   ciekawi  dziennikarze nie wtykali nosa w nieswoje sprawy.