czwartek, 24 grudnia 2015

Słyszałem sędziego TK Jerzego Stępnia! Słyszałem na własne uszy!

Proszę Państwa!!!

Wiem, jest czas Świąt, czas radości, nastroju, ale mimo to muszę się z Państwem czymś podzielić. Czymś szokującym.
Dziś, 24 grudnia 2015 roku w wigilię Bożego Narodzenia w Polsce przestał istnieć Parlament i przestał istnieć Trybunał Konstytucyjny! Tak, drodzy Państwo! Nie mamy już tych instytucji. Jako Polska, naród, państwo! Otóż Pan sędzia Jerzy Stępień, niegdysiejszy przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego, podczas rozmowy z pewnym tytanem dziennikarstwa w Polsat News ogłosił to publicznie! Przeprowadził analizę, która nie pozostawia wątpliwości. Ostoje demokracji runęły, zostały starte w pył, uleciały!

Dlaczego doszło do tej katastrofy? Otóż według Stępnia stało się tak, bo

 -większość parlamentarna, wybrana w wyborach powszechnych przegłosowała ustawę o TK.
 - zrobiła to wbrew opozycji, wbrew jej zdaniu
 - ustawa zmieniła kształt trybunału

Tytan dziennikarskiego rzemiosła podskakując na swoim krzesełku dopytywał: ale jak to, jak to możliwe? co się więc stało?

Pauza…

I...…

Tu sędzia Stępień przeistacza się w gwiazdę kina, gwiazdę wręcz światowego formatu,  cedząc coś w  stylu:

Niema już Parlamentu, nie ma już TK…

Dlaczego nie ma? To według Stępnia proste.

Otóż owa większość parlamentarna zrobiła to wszystko  wykonując polecenia jednej osoby. Zrobiła to (prawdopodobnie) w hipnotycznym transie, bezwolnie, bezwiednie.  Tego  Stępień nie powiedział, ale ja domyślam się, że większość zrobiła to także wbrew sobie, może ze strachu, może z innych powodów, trudno teraz dociekać! 
Kogo polecenia ta ciemna masa  wykonywała? No tego szanowni czytelnicy przecież się już domyślają.

Po tym występie tytan dziennikarstwa pokiwał głowa i rzucił coś na w stylu: No tak, więc tak to wygląda…

A Stępień, coś w stylu: Tak, tak to właśnie teraz wygląda!

Oczywiście nie muszę dodawać, że  w programie nie znalazł się inny głos, inna opinia, choćby  drugiej strony, choćby tej opętanej przez diabła, oszalałej i bezwolnej większości parlamentarnej. Nic, zero.
Potem newsy,  jakiś bełkot o bagnetach, o demonstrantach na ulicach protestujących w obronie demokracji ( w domyśle za opozycją, przeciwko większości) itp., itd. 

Ręce opadają. Trudno to jakoś  komentować. Nawet najwięksi zwolennicy odchodzącego w niesławie układu słysząc taką medialną papkę robią dobą minę do tej kiepskiej gry. Dokąd to doprowadzi? Co jest nagroda w tej grze? Kiedy przyjdzie otrzeźwienie?

Nie jestem gotowy do radykalnych stwierdzeń, nie wiem, czy kiedykolwiek będę , ale zastanawiam się kiedy ktoś ogłosi, koniec dziennikarstwa, bądź rządy wszechobecnej  głupoty,  nazywanych dla niepoznaki inaczej? Kiedy jakiś stępienioidalny osobnik publicznie powie: Precz z rozumem, precz z logiką! To podłe i musi odejść! Nasze poglądy i nasze zdanie są jedynymi i jedynie słusznymi! Zaraz, zaraz, ale przecież to już było! Stępniodalni doskonale pamiętają te czasy. 


Wesołych…..