środa, 12 listopada 2014

polski dyplomata w Bejrucie/

Dawno nie pisałem, ale jak to bywa w życiu jest czas siewów i czas żniw. Krótko mówiąc, zapuściłem się trochę w dalekie przestrzenie, ale już wróciłem. Teraz będę pisał trochę częściej.
Zanim zacznę, muszę odnieść się do pewnych wydarzeń z ostatnich dni.
Otóż dowiedziałem się niedawno, że grupa ludzi, którzy na przestrzeni kilku ostatnich lat byli bohaterami moich reportaży postanowiła w niewybredny sposób, że tak to ujmę, odpłacić mi za moje  zainteresowanie ich przestępczą działalnością. W tym celu zwarli szeregi i przygotowują coś na kształt paszkwilu. Taka fantazja. Paszkwilem tym będą starali się kogoś zainteresować. Ich wiarygodność  jest w oczywisty sposób ograniczona, ale trochę nerwów mi napsuli.  Z tego miejsca chciałbym poinformować czytelników o tym, że podjąłem już stosowne działania prawne, aby ukrócić tę radosną twórczość. Mam niejasne podejrzenia, że ta spontaniczna twórczośc mafiosów - artystów   może mieć  związek z moimi planami zawodowymi  i tym co w niedługim czasie zamierzam ujawnić i o czym wspominałem kilkukrotnie wspominałem  publicznie:). Tyle, a teraz do rzeczy.
Na początek  sprawa o której pisałem kilka miesięcy temu a mianowicie  o śmierci Wojciecha Gawrysiuka, polskiego dyplomaty z naszej ambasady w Bejrucie.
Otóż według oficjalnej wersji Gawrusiuk utopił się wpływając w morzy przy miejskiej plaży. Mimo, że prawie wszystko wskazywało ( wciąż wskazuje) na to, że śledztwo powinno zostać skierowanie w stronę hipotezy o zabójstwie dyplomaty, nasze służby z jakiegoś niezrozumiałego powodu  nie podjęły tego wątku. Wiele wskazywało, że  za zabójstwem naszego Gawrysiuka może stać jedna z organizacji terrorystycznych. Mimo to w kraju uznano, że Gawrusiuk wraz ze swoją libańską znajomą, upiwszy się wcześniej na przyjęciu  postanowili zażyć nocnej kąpieli. Kąpieli , która skończyła się dla obojga tragicznie. Śledztwo było szybkie i zakończyło się po kilku dniach. Nikomu nie przeszkadzał fakt, że kobietę znaleziono na plaży, kilkadziesiąt metrów od morza a na  ciało Polaka natknięto się  kilka dni po jego zniknięciu, wiele kilometrów od miejsca, gdzie mężczyzna  miał się utopić.  Także sekcja zwłok i obrażenia  na głowie  powstałe najprawdopodobniej po uderzeniu  także nikogo nie zastanowiły. Nic nie przemawiało za tragicznym wypadkiem. Sprawę jednak  zamknięto i zapomniano o niej. Spokój, cisza i brak niewygodnych pytań.
Tymczasem, według mojej wiedzy sprawą śmierci Gawrysiuka zainteresowały się izraelskie służbyspecjalne, które z jakiegoś powodu rozpoczęły śledztwo  w tej sprawie. Po kilku tygodniach przyszły pierwsze efekty. Hipoteza o udziale w śmierci dyplomaty członków jednej z organizacji terrorystycznej działającej na tamtym terenie zaczęła nabierać realnych kształtów.  Izraelczycy postanowili zainteresować śledztwem nasze służby. I co? I nic! Nasi uznali, że nie ma co babrać się w sprawie i pozostali przy swojej wersji brzmiącej mniej więcej tak: Gawrysiuk to babiarz i pijak. Skończył jak skończył i nie ma tu nic więcej do dodania. Zdziwieni Izraelczycy odwrócili się na pięcie i tyle ich widziano. Cóż, zdaje się, że na oficjalne  rozwiązanie zagadki śmierci naszego dyplomaty z ambasady w Bejrucie będziemy musieli jeszcze poczekać.   
Wkrótce c.d