Afera Amber Gold rozrasta się w nieoczekiwanych kierunkach. Proces ten przebiega według scenariusza, który zaskakuje wielu obserwatorów.
Otóż warszawska prokuratura prowadzi niezwykle ciekawe postępowanie, które być może nie łączy się z głównym wątkiem przekrętu, ale w istocie dotyka kwestii bardziej interesującej. Sprawa dotyczy zatajenia przez szefostwo jednej z redakcji tworzącej program na antenę znanej telewizji komercyjnej istotnych informacji w sprawie AG.
Otóż informacje zawarte w śledztwie mówią, że jeszcze przed wybuchem afery do szefa redakcji zgłosiła się grupa poszkodowanych przez AG. Ludzie ci przekazali istotne informacje i dokumenty na temat sprawy. Według mojej wiedzy materiały te były na tyle ciekawe, wiarygodne i szczegółowe, że stworzenie z nich reportażu telewizyjnego było w zasadzie formalnością. Znając pragmatykę pracy w takich przypadkach, temat o takiej wadze musi zaakceptować szefostwo stacji. (Zresztą nie tylko trudne tematy, ale w zasadzie wszystkie uzyskują, bądź nie taką akceptację. Kontrola w tym zakresie jest bardzo szczelna, ale o tym kiedy indziej). Mechanizm zadziałał a temat afery AG trafił na biurko właściwej osoby w stacji.
Temat nie ujrzał światła dziennego. Osoby, które pojawiły się w siedzibie telewizji były bardzo zawiedzione. Doskonały temat, opisujący gigantyczną aferę, z niezrozumiałych powodów ( mimo wcześniejszych zapewnień szefa redakcji o zainteresowaniu tematem) nie znajduje akceptacji? Trudno to zrozumieć. Dopiero kilka miesięcy później, kiedy afera wypłynęła, stacja podjęła temat, jednak bez fajerwerków, raczej newsowo, ograniczając się do relacjonowania faktów.
Jeśli ktoś czyta tego bloga, to wie, że jakiś czas temu opisywałem aferę AG. Przedstawiałem fakty, powiązania i mechanizmy, które prawdopodobnie nigdy nie znajdą się w aktach śledztwa a w mojej ocenie są genezą afery. Genezą , ale także przyczyną, dla której dziś wielu osobom zależy na tym , aby sprawa nigdy nie wyjaśnić (tak na marginesie uważam, że i tak opinia publiczna nigdy nie pozna całej prawdy o tym przekręcie).
We wcześniejszych tekstach napisałem, że w „operacje AG” zaangażowani byli ludzie związani z wywiadem. Dynamicznie rozwijająca się firma para – bankowa, obracająca złotem była idealnym narzędziem do przeprowadzenia wielu operacji, i „ wyprania” dużych kwot. AG prawdopodobnie miał stać się także wehikułem, służącym do realizacji określonych celów prywatyzacyjnych. (Stara zasada towarzysząca działaniom tego typu „ biznesmenów” mówi: kupić zawsze można, byleby nie za swoje pieniądze. Poza tym nie każdy może kupić. Patrz: prywatyzacja PZU).
Szef AG przez cały czas mógł liczyć na wsparcie i ochronę wysokich urzędników właściwych szczebli i instytucji. Bez tego nie byłaby możliwa realizacja całego przedsięwzięcia. Dopiero później na skutek tarć w polityce sprawa się wylała.
Tyle tytułem przypomnienia.
Dlaczego więc zacna telewizja chowa do szuflady materiały na temat największej aferze ostatnich lat? Dlaczego nie staje w obronie dziesięciu tysięcy oszukanych ludzi? Dlaczego nie upomina się o 600 milionów zdefraudowanych pieniędzy?
Aby odpowiedzieć na to pytania należy wziąć pod uwagę to o czym pisałem, ale także prześledzić pewne fakty z historii powstania tej stacji. Należy przejrzeć stare kasety i zdjęcia z bankietów i rautów, na których spotykali się ludzie związani ze stacją i pomagający przy jej powstawaniu, należy sięgnąć do biografii niektórych osób tam zatrudnionych i nią kierujących. Kiedy to zrobimy, wiele rzeczy stanie się bardziej czytelnych i być może przybliży odpowiedź na pytanie dlaczego materiał nie trafił do realizacji?
Mimo wszystko, wielu osobom wciąż zależy na tym, aby kilka osób „beknęło” za AG. I wcale nie są to jakieś szlachetne motywacje. Wiem, że to raczej porachunki. Sprawa znanej telewizji staje się w tym kontekście bardzo interesująca a dla kilku osób nią kierujących niebezpieczna. Tym bardziej , że w samej stacji zaobserwować można ciekawe ruchy, które mają dać jej kierownictwu jasno do zrozumienia, że zbytnia gadatliwość w tej sprawie nie opłaci się. Prokuratura tym czasem przesłuchuje kolejnych świadków. Niezależnie od działań prokuratury mam wrażenie, że sprawa nie skończy się szybko, bo gra toczy się na kilku boiskach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz