Kilka dni temu, nagle i bez ostrzeżenia zostałem wprowadzony w stan nadzwyczajnego zdumienia. Długo nie mogłem się otrząsnąć, prawie zapaliłem papierosa.
Co się stało? Po kolei.
Instytucja, którą do niedawna kierował generała Krzysztofa Bondaryka a więc Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego urodziła pewien dokument. Wynika z niego, że w polskich służbach i dyplomacji pracować może kilka setek agentów, w różny sposób powiązanych z komunistycznymi służbami, również z sowieckimi i rosyjskimi. Z raportu wynika także , że wielu naszych oficerów i dyplomatów przeszło specjalne przeszkolenie, bądź studiowało w Moskwie. Inni pracowali dla PRL – owskich służb a później gładko wślizgnęli się do struktur bezpieczeństwa, MSZ – tu i dyplomacji III RP.
Tak! Taki oto dokument sporządzili analitycy i archiwiści z ABW.
Uznanie należy się bezsprzecznie.
A teraz poważnie.
Przecież wszystko to truizm. Zdumienie moje wzięło się nie na skutek informacji zawartych w raporcie , ale z czegoś zupełnie innego. Zdumienie zasadzało się na efektach prostej analizy dokumentu i kilku oczywistych pytaniach związanych z powstaniem raportu:
- Dlaczego ABW właśnie teraz publikuje raport?
- Dlaczego lista wygląda tak a nie inaczej?
- Jaki efekt ma osiągnąć ta publikacja?
Ad1. Na pierwsze pytanie odpowiedzi jest przynajmniej kilka. W mojej opinii efekty obliczone są na doraźne zyski a takie działania wynikają z bieżącej polityki i próby zajęcia lepszej pozycji wyjściowej w obliczu przyszłych decyzji i rozstrzygnięć. Służby przepychają się.
Ad2. Na drugie pytanie odpowiedź nie jest już taka prosta. Osobiście jestem w stanie wymienić przynajmniej kilka nazwisk, które powinny znaleźć w raporcie ABW a których tam nie stwierdziłem. No więc, czy generał Bondaryk nie zdawał sobie sprawy z kim jeszcze do niedawna pracował? Nie znał akt personalnych i przebiegu karier wielu swoich współpracowników, także tych z szefostwa kontrwywiadu? Czy podczas pisania takiego raportu nie miał dostępu do archiwum innych służb? Wątpię w to. Metodologiczne założenia przy tworzeniu takiej listy powinny wymusić inny jej kształt. Jednak tak się nie stało.
Ad3. Czy efektem tej publikacji miało być postraszenie kilu osób? Danie im do zrozumienia, że w ewentualny aneksie, lub w drugim wydaniu dokumentu mogą pojawić się kolejne nazwiska z kręgu służb i polityki? Tym razem jednak o wiele ważniejsze. A może chodzi o to, aby pokazać w jakim kiepskim stanie są nasze służby? No bo chyba nikt nie uwierzy w to, że raport odzwierciedla rzeczywisty stan rzeczy i wiedzy w tym zakresie.
Tak czy owak raport powstał a ja znalazłem w nim kilka dobrze znanych mi nazwisk. Wśród nich było nazwisko pewnego polskiego dyplomaty, od niedawna ambasadora tytularnego - Pana D.
Pan D, to współpracownik wojskowej bezpieki. Jako dyplomata przebywał na placówkach w Bonn i Wiedniu a ostatnio w Petersburgu. Pan D to specjalista od spraw rosyjskich i niemieckich. Oprócz talentów dyplomatycznych i naukowych, Pan D wykazuje także duże zacięcie biznesowe.
Z tego co wiem, Pan D to dobry znajomy znanego polskiego Pana Lobbysty.
Pan Lobbysta, to niegdysiejszy celebryta, bywalec salonów i okładek kolorowych pism, ale przede wszystkim Pan Lobbysta zasłynął próbą spieniężenia Rafinerii Gdańskiej Kazachom. Wydaje się, że był to początek jego końca. Interes z oczywistych powodów nie wyszedł a on sam skończył w areszcie, z poważnymi zarzutami prania pieniędzy. Trochę posiedział (podobno w trakcie odsiadki dużo ćwiczył i medytował), także trochę poopowiadał przejętym prokuratorom. W trakcie pobytu w areszcie próbowano go wykorzystać do kilku gierek i prowokacji w ramach bieżącej polityki. Cześć z nich się udała, kilka nie, ale to opowieść na inny czas.
Niezaprzeczalnie Pan Lobbysta wciąż ma wiedzę na temat mechanizmów wielu prywatyzacji w naszym kraju. Głównie tych strategicznych, z sektora energetycznego. Jego wiedza obejmuje także szczegóły wielu ciekawych operacji finansowych i interesujących depozytów w kilku bankach na świecie. Sądzę, że jego szczere zeznania pomogłyby skazać na długoletnie kary więzienia kilka znanych postaci życia publicznego. Pranie pieniędzy, nielegalne transfery, międzynarodowa, gigantyczna afera Clear Stream z udziałem jednego z naszych magnatów medialnych, to tylko kilka wątków które mógłby poruszyć Pan Lobbysta.
(„Cleart sream”, czyli pranie pieniędzy z łapówek i nielegalnych zysków. Kiedyś to opiszę , zaręczam, że będzie ciekawie).
Kariera Lobbysty w biznesie jest niezwykle ciekawa i splata się z wieloma znanymi nazwiskami polskiej przedsiębiorczości i polityki. Choć nie tylko, bo Lobbysta swoje pierwsze większe interesy robił w Petersburgu. Było to w czasie , kiedy do Petersburga, z placówki w NRD zjechał już W. Putin.
Młody, zdolny, uroczy Lobbysta. Także w opinii dyplomaty - Pana D. Obaj najwyraźniej przypadli sobie do gustu. Pan D. to dobry znajomy rosyjskiego szpiega W. Ałganowa . Człowieka o wielu koneksjach i jeszcze większej liczbie szpiegowskich zadań do wykonania.
Nazwisko Ałganowa, jako jednego z głównych bohaterów pojawia się w głośnej sprawie premiera Oleksego, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Przewija się także w innych , związanych z biznesami braci Kunów i Aleksandra Żagla, znanych wiedeńskich biznesmenów polskiego pochodzenia.
To właśnie z Ałganowem, w Wiedniu spotkał się Jan Kulczyk, aby omówić strategię związaną z inwestycjami w polską energetykę. Organizatorem spotkania był A. Żagiel.
(Dodam tylko, że swego czasu W. Ałganow pracował w firmie A. Żagla i A. Kuny. W tej samej firmie pracował jeden z szefów polskiego wywiadu UOP Pan Cz. Pan Cz. wcześniej pracował na placówce w Wiedniu. Zabawne, nie? ).
No, ale do rzeczy.
Pan Lobbysta i Pan D nawiązali współpracę. Pan Lobbysta ma jeszcze jednego znajomego - to słynny bankier Peter Vogel. Przez konta banku, który reprezentował ten człowiek przeszły miliony dolarów, należące do wielu znanych Polaków.
(Dla tych którzy nie kojarzą, Vogel to wbrew pozorom Polak, który wyjechał kraju, zmienił nazwisko, obywatelstwo i przedzierzgnął się w bankiera [historia jego wyjazdy z Polski jest jak z sensacyjnego filmu. Pojawia się w niej morderstwo, ułaskawienie i nazwisko prezydenta Kwaśniewskiego. To znana historia, ale o nieznanych szczegółach może napiszę innym razem]).
Pan Lobbysta, zanurzony w wielu rozmaitych biznesach, zarabiał spore pieniądze. Dla siebie i innych. Wsparcia udzielał mu także dyplomata - Pan D. Interesy rozwijały się doskonale, bo Pan Lobbysta wiedziała jakich argumentów używać w stosunku do naszych polityków, aby przekonywać ich do swoich biznesowych racji. Także Pan D miał szerokie kontakty, również wśród rosyjskich dyplomatów, którzy szczególnie interesowali się polskim sektorem paliwowo - energetycznym. Poniżej maili. Pan D nakazuje Panu Lobbyście, aby w rozmowie z dyplomatą powołał się na Ałganowa.
Pieniądze z interesów parkowano w wielu bankach na całym świecie, co czasami nastręczało kłopotów. Transfery wielkich sum zawsze zostawiają ślad. No ale od czego mam się przyjaciół ? W trudnych momentach pojawiał się bankier Peter Vogel i problem znikał. Vogel nie tylko pomagał Panu Lobbyście. W portfelu jego klientów byli także inni a sam Peter Vogel wielokrotnie odwiedzał Warszawę, aby dopinać szczegóły finansowych konstrukcji. U dołu ciekawa korespondencja w tej sprawie.
Vogel również trafił za kratki. Zatrzymano go w związku ze śledztwem w sprawie nielegalnych kont polskich polityków w szwajcarskich bankach. Śledztwo spaprano a postępowanie wielu osób z kręgów prokuratorskich w tej sprawie każe zastanowić się na ich rzeczywistymi intencjami śledztwie. Zanim aresztowano Vogla, bomba z informacją o szwajcarskich kotach naszych polityków wybuchała z całą mocą. Dziennikarzom podrzucone szereg mało ważnych informacji a przekaz był jasny: Politycy ukrywają pieniądza za granicą. Głównie ci związani z SLD. Upublicznienie informacji o działaniach Vogla było konieczne, ponieważ w tym czasie aresztowany Pan Lobbysta zaczął mówić o szczegółach swoich interesów, także o kontach w Szwajcarii. Sprawa kotłowała się w mediach kilka tygodni. To wystarczająco długo, aby zlikwidować rachunki i zatrzeć ślady. Dopiero później podjęto ułomne śledztwo, które w zasadzie nic nie wykazało.
Ten tekst opisuje jedynie drobny fragment płasczyzny, na której spotyka się wielki biznes, za którym stoją politycy z komunistycznym rodowodem, dyplomaci po moskiewskich szkołach i ludzie służb specjalnych , którzy dbają o to, aby interesy rozwijały się właściwie a ciekawi dziennikarze nie wtykali nosa w nieswoje sprawy.
Ciekawy blog, dzięki!
OdpowiedzUsuń