SF
Czy polski dyplomata
pracujący w naszej ambasadzie w Bejrucie został zamordowany? Wiele na to
wskazuje.
Przypomnę,
że ciało Wojciecha Gawrysiuka znaleziono
na jednej z bejruckich plaż. Sprawa jest tajemnicza a okoliczności zaginięcia i śmierci
polskiego dyplomaty prowokują do tworzenia różnorakich scenariuszy.
Wiemy,
że 20 kwietnia tego roku I Sekretarz polskiej ambasady w Bejrucie Wojciech Gawrysiuk uczestniczył w przyjęciu, na którym
towarzyszyła mu pewna Libanka
- Michlene Maalouf. Jej ciało znaleziono
wczesnym rankiem, następnego dnia na miejskiej plaży Ramlet al-Bayda, nieopodal
samochodu na numerach rejestracyjnych polskiej ambasady w Bejrucie . Według
policji, kobieta utonęła. Przez kolejne
dni libańska policja intensywnie szukała
zaginionego Gawrysiuka.
Świadkowie,
którzy na przyjęciu, 20 kwietnia widzieli Wojciecha Gawrysiuka i towarzyszącą
mu Libankę twierdzą , że oboje byli w doskonałym nastroju. Jedli pili, dobrze się
bawili. Nie wiem dokładnie kim była Michlene Maalouf i jaki charakter miała jej znajomość z polskim dyplomatą? Nie wiem także,
co wydarzyło się feralnej nocy.
Po kilku dniach
poszukiwań ciało Gawrysiuka znaleziono kilka kilometrów od miejsca, gdzie stał
samochód, którym prawdopodobnie się poruszał i obok którego znaleziono martwą Michlene Maalouf.
Pierwsza
hipoteza dotyczącą śmierci mężczyzny brzmiała
- utonięcie. Według niej Wojciech
Gawrysiak miał pływać w szczególnie niebezpiecznym
miejscu, co skończyło się tragedią. Jest to o tyle dziwne, że Wojciech Gawrysiuk był zdrowym, wysportowanym
mężczyzną , który swego czasu przebiegł morderczy maraton zorganizowany przez
libańskich komandosów. Zastanawia także miejsce znalezienia ciała Maalouf. Kolejne wątpliwości można mnożyć: Jeśli
kobieta utonęła, to dlaczego jej ciało leżało obok samochodu a nie na brzegu?
Czy ktoś przeniósł je w głąb plaży? Jeśli tak, to kto i po co? Przecież gdyby
utonęła, jej ciało powinno lub mogło znajdować się na brzegu, wyrzucone przez
morze. Dlaczego ciało Gawrysiuka znaleziono kilka kilometrów dalej? Czy w
okolicach tłumnie odwiedzanej plaży występują aż tak silne prądy, które porwały
ciało dyplomaty kilka kilometrów wzdłuż brzegu?
Mam informacje, że sekcja zwłok Wojciecha
Gawrysiaku ujawniła ślad po uderzeniu w tył głowy. Nie wiadomo jednak, czy doszło do
niego przed śmiercią dyplomaty, czy już
po niej, kiedy ciało mężczyzny dryfowało
w wodzie?
Zastanawiający
jest także inny fakt ustalony podczas sekcji.
Według moich informacji,
w żołądku dyplomaty nie stwierdzono
żadnej treści pokarmowej. To dziwne, ponieważ według świadków, kilka godzin
przed rzekomym utonięciem Wojciech Gawrysiuk, w trakcie przyjęcia
kosztował wielu potraw. Sekcja zwłok bez wątpienia powinna wykazać ich
obecność w żołądku.
W
tym miejscu nasuwa się logiczne pytanie: Czy polski dyplomata został
porwany? Czy prze śmiercią był przetrzymywany, czy był zakładnikiem? Co
działo się w tym czasie, kiedy libańskie
służby szukały zaginionego Polaka? Czy
porzucone ciało Libanki na uczęszczanej, miejskiej plaży było czymś w rodzaju ostrzeżenia,
informacji pochodzącej od porywaczy, mówiącej: Nie żartujemy? Jeśli tak, to kto był adresatem tej przestrogi?
Polacy, a może ktoś jeszcze? Ktoś współpracujący z polskim dyplomatą? Jeśli teoria
o zabójstwie jest prawdziwa, to kim byli mordercy Polaka i Libanki i dlaczego
zginęli? I wreszcie ostatnie pytanie: Czy
można było uratować Wojciech Gawrysiaka i jego towarzyszkę?
Dla
porządku należy także założyć, że przyczyna tej tragedii była mniej sensacyjna
i bardziej banalna, np.: zazdrość.
Czarujący dyplomata spotykał się z nieodpowiednią kobietą. Komuś puściły nerwy
i doszło do tragedii. Świat słyszał przecież o takich przypadkach.
Nie
wierzę w wersję o utonięciu, wiec myślę,
że śledztwo w tej sprawie powinno odpowiedzieć na wszystkie pytania i wątpliwości. Niezależnie od hipotez śledztwo w
sprawie śmierci I Sekretarza naszej
ambasady w Bejrucie powinno zostać objęte priorytetem, w przeciwnym razie stworzony zostanie
niebezpieczny precedens, który w przyszłości może mieć tragiczne skutki. To
truizm, ale nasi dyplomaci realizując
swoje zadania, niezależnie od miejsca,
muszą czuć się bezpiecznie i w
każdej sytuacji czuć wsparcie ze strony naszych władz. Stare przysłowie mówi: Na
pochyłe drzewo kozy skaczą. Na inne nie potrafią , albo się boją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz