Dawno nie pisałem, ale jak to bywa w życiu jest czas siewów
i czas żniw. Krótko mówiąc, zapuściłem się trochę w dalekie przestrzenie, ale
już wróciłem. Teraz będę pisał trochę częściej.
Zanim zacznę, muszę odnieść się do pewnych wydarzeń z
ostatnich dni.
Otóż dowiedziałem się niedawno, że grupa ludzi, którzy na
przestrzeni kilku ostatnich lat byli bohaterami moich reportaży postanowiła w
niewybredny sposób, że tak to ujmę, odpłacić mi za moje zainteresowanie ich przestępczą działalnością.
W tym celu zwarli szeregi i przygotowują coś na kształt paszkwilu. Taka
fantazja. Paszkwilem tym będą starali się kogoś zainteresować. Ich wiarygodność
jest w oczywisty sposób ograniczona, ale
trochę nerwów mi napsuli. Z tego miejsca
chciałbym poinformować czytelników o tym, że podjąłem już stosowne działania prawne,
aby ukrócić tę radosną twórczość. Mam niejasne podejrzenia, że ta spontaniczna twórczośc mafiosów - artystów może mieć związek z moimi planami zawodowymi i tym co w niedługim czasie zamierzam ujawnić i o czym wspominałem kilkukrotnie wspominałem publicznie:). Tyle, a teraz do rzeczy.
Na początek sprawa o
której pisałem kilka miesięcy temu a mianowicie o śmierci Wojciecha Gawrysiuka, polskiego dyplomaty
z naszej ambasady w Bejrucie.
Otóż według oficjalnej wersji Gawrusiuk utopił się wpływając
w morzy przy miejskiej plaży. Mimo, że prawie wszystko wskazywało ( wciąż wskazuje)
na to, że śledztwo powinno zostać skierowanie w stronę hipotezy o zabójstwie
dyplomaty, nasze służby z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie podjęły tego wątku. Wiele wskazywało, że za zabójstwem naszego Gawrysiuka
może stać jedna z organizacji terrorystycznych. Mimo to w kraju uznano, że
Gawrusiuk wraz ze swoją libańską znajomą, upiwszy się wcześniej na przyjęciu postanowili zażyć nocnej kąpieli. Kąpieli , która
skończyła się dla obojga tragicznie. Śledztwo było szybkie i zakończyło się po
kilku dniach. Nikomu nie przeszkadzał fakt, że kobietę znaleziono na plaży,
kilkadziesiąt metrów od morza a na ciało
Polaka natknięto się kilka dni po jego
zniknięciu, wiele kilometrów od miejsca, gdzie mężczyzna miał się utopić. Także sekcja zwłok i obrażenia na głowie powstałe najprawdopodobniej po uderzeniu także nikogo nie zastanowiły. Nic nie przemawiało za tragicznym wypadkiem. Sprawę jednak zamknięto
i zapomniano o niej. Spokój, cisza i brak niewygodnych pytań.
Tymczasem, według mojej wiedzy sprawą śmierci Gawrysiuka
zainteresowały się izraelskie służbyspecjalne, które z jakiegoś powodu rozpoczęły śledztwo
w tej sprawie. Po kilku tygodniach przyszły
pierwsze efekty. Hipoteza o udziale w
śmierci dyplomaty członków jednej z organizacji terrorystycznej działającej na
tamtym terenie zaczęła nabierać realnych kształtów. Izraelczycy postanowili zainteresować
śledztwem nasze służby. I co? I nic! Nasi uznali, że nie ma co babrać się w
sprawie i pozostali przy swojej wersji brzmiącej mniej więcej tak: Gawrysiuk to
babiarz i pijak. Skończył jak skończył i nie ma tu nic więcej do dodania. Zdziwieni
Izraelczycy odwrócili się na pięcie i tyle ich widziano. Cóż, zdaje się, że na
oficjalne rozwiązanie zagadki śmierci
naszego dyplomaty z ambasady w Bejrucie będziemy musieli jeszcze poczekać.
Wkrótce c.d